niedziela, 18 maja 2014

Czytadło

1.
Pierwszy człowiek znalazł księgę, leżącą na strychu, zakurzoną i upstrzoną ptasim łajnem. Przyciągała uwagę przede wszystkim rozmiarem i kształtem, bo wyglądała jak pudełko idealnie dopasowane do ciała znalazcy. Ciemnobrązowa okładka i jasnożółte kartki wykonane były z drobnych kawałków ludzkiej skóry a grzbiet zszywał oplot ze spreparowanych ścięgien.  Kawałki skóry tworzące stronice łączyły się z sobą w niewytłumaczalny sposób, jakby trzymała je niewidzialna siła. Na pierwszy rzut oka nie można było się zorientować o czym jest książka, bo nie było żadnego tytułu ani spisu treści. Delikatne kartki zapisane ciemnoczerwonym fosforyzującym atramentem, zmieszanym z krwią, sprawiały wrażenie jakby miały tysiące lat i gotowe były się rozpaść pod wpływem dotyku nieproszonego gościa. Nie można było przeczytać nawet pierwszej strony. Litery wprawdzie były starannie wykaligrafowane, jednak nieprzerwany ciąg znaków pochodzących z wszystkich alfabetów świata wyglądał bardziej jak obraz niż tekst. Fosforyzujące drobinki lśniły w literach jakby same były gwiazdami a księżyc dawał im życie. 
Mężczyzna wpatrywał się dłuższą chwilę w znaki połyskujące w blasku księżyca, wpadającym przez dziurawy dach. Zastanawiał się nad wartością książki do chwili, kiedy światło odbite od jednego ze znaków wpadło wprost do oka. Rozpoczął się proces zamrażania a człowiek poczuł, że jest więźniem we własnym ciele. Ledwie zaczął rozumieć a zgasł. W ciągu kilku sekund rozpuścił się w blasku księżyca.
 2.
Drugi człowiek znalazł małą książeczkę w okładce zrobionej z z liści w piwnicy. Miała pożółkłe niezadrukowane strony, wypełnione różnokolorowymi zaciekami, układającymi się w plamy niczym w jakimś dziwnym psychologicznym teście. Być może litery zostały po prostu zmyte przez wodę.  Była przedziwna w dotyku, jak lód który parzy przez chwilę, po to, żeby ostatecznie zamrozić żywą tkankę na śmierć. Na wodzie zalegającej w piwnicy kładły się cienie przybierające przedziwne kształty, prawie tak fantazyjne jak zacieki w książce. Kiedy cienie dotknęły bosych stóp kobiety, książka wypadła z rąk i wpadła do wody. Kobieta skamieniała a książka rozpuściła się niczym kostka cukru. 
3.
Raczkujący maluch pozostawiony sam w domu, nie był w stanie wyjść na zewnątrz. Zaśliniony, ochrypły od płaczu, wreszcie skrajnie wycieńczony, odwodniony, głodny, zasikany i wynurzany w fekaliach, leżał bez siły, umierając. Woda wypełniła piwnicę i zaczęła zalewać podłogę domu. Dzieckiem na zmianę wstrząsały dreszcze i zalewały je fale gorączki. Gardło paliło, wydzielina z nosa mieszała się z wodą i zalewała płuca. Kiedy już było blisko przejścia na drugą stronę, ktoś wyłamał drzwi, podniósł dziecko i zabrał ze sobą. 
4.
Stał się łowcą, polującym na książki. Nikt nie wiedział o jego istnieniu, a ten kto się już dowiedział, nie zdążył już nikomu powiedzieć. Przez całe życie jednak nie potrafił znaleźć tej właściwej książki, która zmieniała ciągle formę, której nikt nigdy nie przeczytał i która zabiła tak wielu. Pomimo przemyślności w torturach, braku sumienia i nieustępliwości, księga ciągle się wymykała łowcy i wciąż zmieniała moralną tkankę świata. Na nic zdały się coraz to inne gry z mordowanymi i torturowanymi i w końcu zorientował się, że wiedza wszystkich ludzi nie układa się w całość. Tak doszedł do kresu swoich możliwości- ani najbardziej brutalne zabijanie dzieci na oczach matek, ani wielotygodniowe trzymanie przesłuchiwanych na granicy życia i śmierci, aż do przekroczenia tej granicy, nic nie przybliżało do sukcesu w polowaniu. 
5.
Zmęczony i zrezygnowany przysiadł na skraju puszczy. Bawiąc się bezwiednie przyrządami do tortur, pogrążył się w rozmyślaniach. Te same znaki, co znalazł jego ojciec kiedyś przed nim, on dostrzegł w obłoku mgły nad strumykiem, skaczącej z gałęzi na gałąź wiewiórce, sugestywnym wygięciu pnia drzewa, kępce ziół układających się w literę. Miał przed sobą księgę, której szukał, nie przypuszczał jednak, że spełni się jego najgorszy niewyśniony koszmar. Nie dość, że potrafił odczytać wszystkie znaki i zrozumieć w jednej chwili wszystkie znaczenia zapisane przez miliony lat w księdze, to jeszcze zrozumiał swoją historię. Od samego początku księga go wybrała i sterowała jego czynami. Nie musiała zabijać od chwili, kiedy to on zaczął zabijać i torturować, próbując ją zdobyć. Sama księga była wieczna, niezniszczalna a on mógł tylko zgodzić się na bycie narzędziem. Nikt nie mógł wygrać z księgą, która zawsze była i będzie poza dobrem i złem. Cokolwiek by zrobił i tak będzie to bez znaczenia. Wolna wola, niczym ptak w klatce albo porzucony maluch, będzie walczyć, aż opadnie z sił i umrze.


Das Buch
wersja niemiecka dostępna w wydawnictwie Lebensreise od lipca 2014 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz